Motoryzacja

Ładowarki elektryczne w Polsce – jak jest i jak być powinno

Redakcja dziennikpolski.com.pl
cze 28 2022

​Samochody elektryczne sprzedają się coraz lepiej. Na zachodzie w roku 2021 po raz pierwszy zanotowano wyższe wyniki sprzedaży samochodów elektrycznych niż ich odpowiedników z silnikiem wysokoprężnym. Jak na rzeczywistość bez pojazdów spalinowych przygotowana jest Polska? Czy polscy kierowcy wiedzą, gdzie i jak ładować samochody elektryczne?

To już pewne – produkcja silników spalinowych ma się zakończyć w 2030 roku. Obserwujemy właśnie koniec wielkiej historii pojazdów emitujących spaliny. Tradycjonalistom kręci się łezka w oku, reszta świata kiwa głowami z nadzieją, że ten odważny krok koncernów motoryzacyjnych przyczyni się do ocalenia mocno już nadwyrężonego środowiska naturalnego. Niemal każda marka wprowadziła już strategię ukierunkowaną na samochody elektryczne. Volvo, BWM, Ford, Rolls-Royce czy Alfa Romeo to tylko kilka najbardziej spektakularnych nazw, a przecież na e-rynek wchodzą już nawet mniejsi, nowsi gracze – ba, oni z niego startują, nie zawracając sobie głowy kopalną przeszłością. Pozostaje pytanie, jak nasz zakątek Europy odnajduje się w tej e-rewolucji? Weźmy pod lupę mały jej fragment, czyli ładowarki elektryczne w Polsce. Gdzie je znaleźć? Jaka jest ich liczba?

Samochody elektryczne w Polsce

Pod koniec maja 2022 roku Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM) i Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych (PSPA) przygotowały raport, z którego wynika, że po polskich drogach jeździ ponad 48,6 tys. pojazdów elektrycznych. Pod uwagę wzięto zarówno jednostki osobowe, jak i dostawcze. Okazuje się jednak, że to wyliczenie wcale nie jest tak jednoznaczne. Raport nie wskazywał bowiem wyłącznie na pełne elektryki, ale również hybrydy plug-in. Te pierwsze stanowią 48% przytoczonej liczby, natomiast te drugie – 52%. Wychodzi na to, że aut napędzanych wyłącznie silnikiem elektrycznym, a nie jedynie nim wspomaganych, jest u nas ok. 22 404. W skali globalnej, a nawet w zestawieniu z naszymi zachodnimi sąsiadami, nie jest to wynik powalający, jednak należy wziąć pod uwagę zasobność naszych portfeli i nadal niemałe ceny pojazdów nieemisyjnych. Tak czy owak rewolucja elektromobilna nas nie ominie, czy to się komuś podoba, czy też nie.

Elektryczna (bliska) przyszłość

Zgodnie z przewidywaniami ekspertów już w 2026 roku ceny samochodów elektrycznych zrównają się z cenami ich spalinowych odpowiedników, a później zaczną spadać. Raport Bloomberg New Energy Finance zamówiony w ubiegłym roku przez agencję pozarządową Transport and Environment wykazał, że w ciągu 5 (obecnie już 4) najbliższych lat ceny samochodów elektrycznych powinny spaść o ponad 50%. Przełom ma nastąpić najpóźniej w 2027 roku. Do tego czasu auta te mają być tańsze niż modele benzynowe i wysokoprężne. Koszt produkcji niewielkich elektrycznych samochodów dostawczych powinien zrównać się z kosztem produkcji odpowiadających im pojazdów spalinowych mniej więcej w 2025 roku. To samo ma dotyczyć sedanów, samochodów osobowych, SUV-ów (2026 r.) i samochodów miejskich (2027 r.). W 2020 roku za elektrycznego sedana Europejczyk musiał zapłacić średnio 40 tys. euro, czyli dwa razy więcej niż za model benzynowy lub wysokoprężny. Miejski samochód na prąd kosztował za to około 10 tys. euro. Niemało. Od 2026 roku za tego samego sedana producent zażyczy sobie mniej niż 20 tys. euro. Przewiduje się, że do 2030 roku elektryczny SUV będzie kosztował średnio ok. 20 tys. euro, a samochód miejski ok. 10 tys. euro. Oznacza to dwa, a nawet trzy razy niższe ceny aut na prąd. Tak działa rewolucja.

Tak spektakularny spadek cen jest możliwy dzięki bezustannemu obniżaniu kosztów produkcji akumulatorów litowo-jonowych. Nie bez wpływu jest również tworzenie łańcuchów produkcyjnych przeznaczonych wyłącznie dla energii elektrycznej.

Polska w dobie e-rewolucji

Zgodnie z wynikami przytoczonego raportu i międzynarodową polityką wspierania transformacji energetycznej do 2035 roku pojazdy elektryczne mogą stanowić prawie 100% sprzedaży nowych pojazdów w Europie. Polski rząd już założył, że od 2035 roku nie będzie można u nas kupić nowych samochodów z silnikami spalinowymi. Decyzję tę przypieczętowano złożeniem podpisu pod deklaracją na COP26. No dobrze, ale jak przygotowana na taką przemianę jest Polska? Gdzie i jak ładuje się te 50 tys. elektrycznych i hybrydowych pojazdów? Jak wygląda nasza infrastruktura do ładowania e-samochodów?

Gdzie ładować elektryka w Polsce?

Czas wrócić do liczb. Dane z końca maja 2022 roku wskazują, że w Polsce działa 2190 stacji oraz 4253 punkty ładowania. W technologię szybkiego ładowania wyposażone jest 39% z nich. Nie jest to może na razie poziom zachodnioeuropejski, jednak zmiany następują i są dostrzegalne.

W kategorii ogólnodostępnych ładowarek od lat prym wiedzie u nas firma GreenWay. Jej stacje umożliwiają ładowanie pojazdów elektrycznych o mocy powyżej 50 kW, a także tych słabszych o mocy 22 kW. Obecnie oferta GreenWay stanowi prawie 20% publicznych ładowarek. W 2021 roku liczbę nowych użytkowników tej sieci szacowano na ponad 23 tys. Firma idzie, nomen omen, z prądem, zapowiadając uruchomienie superszybkich ładowarek o mocy 150 kW. Do końca 2022 roku ma ich powstać 150.

W 2022 GreenWaya dogonił jednak Orlen ze swoją marką Orlen Charge. Gigant stworzył sieć 391 stacji ładowania, z czego 121 wyposażono w jednostki ładujące prądem stałym DC, a pozostałe 270 służy szybkiemu ładowaniu prądem zmiennym AC. Ładowarek Orlena jest więcej, ale jego słowacki konkurent prześciga go w kategorii jednostek szybkich. Tuż za nimi w tym peletonie podąża Tauron, dalej EV+, później Revent. Najwięcej publicznych ładowarek zapewnia ładowanie prądem przemiennym AC o mocy 22 kW. Ta sytuacja ma się jednak szybko zmienić. Wraz z rozrastającym się dynamicznie rynkiem samochodów elektrycznych potrzebna będzie rozwinięta infrastruktura umożliwiająca ich pełne zasilenie, a nie tylko doładowanie przed dalszą jazdą.

Wydajność stacji szybkiego ładowania

Stacje szybkiego ładowania stanowią najbardziej efektywny sposób napełnienia samochodowych baterii. Całe szczęście, że powstaje ich coraz więcej. Wszystkie duże i średnie miasta – a także niemal każda mniejsza osada – dysponują przynajmniej jednym takim punktem. Kierowcy zostawiają tam swoje elektryki, oddalają się na dłuższą chwilę, po czym wracają, by odjechać w pełni naładowanym pojazdem. Stacje szybkiego ładowania korzystają z prądu stałego (DC), który zapewnia moc do 150 kW. Dzięki temu pełne naładowanie samochodu 50 kWh następuje już w 1,5 godziny (w szczególnych przypadkach jest to nawet 30 minut). Jeśli mielibyśmy się doszukiwać słabych punktów takiego rozwiązania, to na pewno znalazłaby się wśród nich odległość stacji ładowania od miejsca zamieszkania właściciela samochodu. Niestety, pojazd trzeba zostawić.

Zobacz też: Ładowanie samochodu elektrycznego lub hybrydy plug-in w domu

Przyszłość jest elektryczna

Ta elektryczna rewolucja daje światu szanse, o których wcześniej pisali jedynie autorzy powieści science fiction. Najwyraźniej jest to widoczne w miastach, gdzie emisja spalin, zatłoczenie i bezpieczeństwo przechodniów, ale też zmotoryzowanych stanowią dziś trójcę podstawowych problemów. Jeżeli cokolwiek zatrzyma lub chociaż spowolni rozwój elektromobilności, obecne kłopoty będą przybierać na sile. Wzrost populacji, a przy tym rosnące PKB przyczyni się do zwiększenia popytu na nowe samochody. Aut będzie coraz więcej, a wraz z nimi – przejechanych kilometrów i emisji CO2. Nie trzeba dodawać, jak bardzo odciśnie się to na środowisku oraz jakości naszego życia w dużych i małych ośrodkach miejskich. Odpowiedzią na to zagadnienie są działania branży mobilnej, która wprowadza na rynek szereg innowacji zaprojektowanych specjalnie z myślą o drogach miejskich. Już dziś korzystamy z elektrycznych samochodów do wypożyczenia za pośrednictwem aplikacji (mobilność jako usługa), trafiamy na zaawansowane systemy zarządzania ruchem i parkowaniem, a przede wszystkim zwracamy coraz większą uwagę na potrzebę posiadania nowych – elektrycznych – samochodów. Dzisiaj być może wielu czytelników drapie się po głowie, zadając sobie pytanie, skąd wziąć środki na tak kosztowne auta. Cóż, cierpliwi zostaną wynagrodzeni.

Artykuł partnera

Udostępnij

Your email address will not be published. Required fields are marked *